Jak zwykle jestem lekko spóźniona, ale mam nadzieję, że wybaczycie mi ten mały poślizg i mimo że sierpień nabiera już rozpędu, zatrzymacie się ze mną jeszcze na chwilę przy lipcu, bo żeby tradycji stało się zadość, muszę podsumować ostatnich kilka tygodni. Trochę luźnych uwag, trochę linków, trochę zdjęć zakupów i prezentów, zapraszam na post z serii Summa summarum!

Lipiec, choć długi, minął jak z bicza trzasnął. Co prawda dawały mi w kość tropikalne temperatury, ale i tak pisałam dla Was dość regularnie. Największym zainteresowaniem obdarzyłyście zdecydowanie post o mojej pierwszej wizycie w Hebe ---> KLIK, co w sumie jest dla mnie pewnym zaskoczeniem, bo generalnie słyszy się, że posty zakupowe pozbawione są większego sensu. Najwyraźniej jakiś sens w nich jednak jest, bo jak widać, bardzo chętnie je czytacie. Zaciekawiły Was też moje lipcowe odkrycia ---> KLIK, wśród których prym wiódł zaskakująco dobry, a przy tym śmiesznie tani filtr do cery mieszanej i tłustej Bielenda Bikini SPF 30. Ku mojemu zdziwieniu, popularnością cieszył się też post o moich lipcowych lekturach ---> KLIK. Dziwi mnie to o tyle, że posty z tej serii najczęściej przyciągają mniej czytelniczek niż zwykle, tym bardziej cieszę się więc, że tym razem było inaczej.
Na FB ze zrozumiałych względów największy zasięg miał post konkursowy. Dzięki hojności JOKO lubisie No to pięknie! mogły zagrać o śliczny lakier do paznokci z najnowszej kolekcji limitowanej tej marki i bransoletkę byDziubeka. Mam nadzieję, że zwyciężczyni jest zadowolona z nagrody. W zanadrzu mam już kolejny konkurs, bądźcie czujne!
Mimo sezonu wakacyjnego w lipcu nigdzie nie wyjeżdżałam (praca, praca, praca), ale dzięki temu mogłam oddać się bez żadnych wymówek codziennym treningom z Jillian Michaels. Przerabiam program 30 day shred i w zasadzie jestem już na finiszu, jutro ostatni trening. Jak może kojarzycie, to już moje drugie podejście do tych ćwiczeń, w czerwcu niestety to właśnie wyjazdy pokrzyżowały mi plany. Tym razem się zawzięłam i doprowadzam sprawę do końca. Nie zliczę hektolitrów potu, które wylałam, nie wspomnę zakwasów, które wycierpiałam, ale jakieś efekty są. Jeśli miałybyście ochotę o tym poczytać, gotowa jestem napisać dla Was relację z tych 30 dni, dajcie znać, co myślicie o tym pomyśle.
![]()

Wycieńczona ćwiczeniami, odpoczywałam przy serialu, który oglądam już w sumie od kilku miesięcy. Nie będę się tu rozpisywać, pewnie pamiętacie, że chodzi o Lost: Zagubionych. Zostało mi jeszcze kilka odcinków ostatniego sezonu i powoli zaczynam się rozglądać za czymś nowym. Rozważam wielki powrót do Gotowych na wszystko (nigdy nie udało mi się obejrzeć tego serialu w całości) albo zwrot ku czemuś zupełnie nowemu. Tylko pomysłu nie mam, jakieś propozycje?
Jeśli chodzi o zakupy, to jak wspominałam, doskonale już wiecie, na co skusiłam się w Hebe, daruję więc sobie pokazywanie ich ponownie w tym miejscu. Chętnie jednak pochwalę się zakupami internetowymi / katalogowymi.
W lipcu dotarły do mnie bb kremy, które zamawiałam jeszcze w czerwcu. Tym razem postawiłam na Skin79 Orange i Missha Perfect Cover. Oba kremy miałam okazję poznać już wcześniej, także nie było to zamówienie w ciemno. Kupowałam tradycyjnie poprzez ebay, wzięłam miniaturowe opakowania. Za jakiś czas postaram się przygotować ich recenzje, dzięki statystykom bloga wiem, że często szukacie na No to pięknie! podpowiedzi odnośnie azjatyckich bb kremów.
![]()
Zarzekałam się, że nie będę już kupować wód toaletowych z Avonu, ale jak przyszło co do czego, skusiła mnie nowość w ofercie marki, czyli Scent Essence Sparkly Citrus. Wyobrażałam sobie kwaskowaty, orzeźwiający zapach na bazie cytryn i w sumie nie zawiodłam się. Kwaśne cytryny wyraźnie podsypano w tym przypadku cukrem, podkręcając je przy okazji jakąś męską nutą, ale i tak jestem zadowolona, zwłaszcza że za 30 ml tych typowo letnich, lekkich perfum zapłaciłam raptem 20 zł. Większej kwoty w przypadku avonowego zapachu raczej bym zresztą nie zaryzykowała.
![]()

Zarzekałam się, że nie będę już kupować wód toaletowych z Avonu, ale jak przyszło co do czego, skusiła mnie nowość w ofercie marki, czyli Scent Essence Sparkly Citrus. Wyobrażałam sobie kwaskowaty, orzeźwiający zapach na bazie cytryn i w sumie nie zawiodłam się. Kwaśne cytryny wyraźnie podsypano w tym przypadku cukrem, podkręcając je przy okazji jakąś męską nutą, ale i tak jestem zadowolona, zwłaszcza że za 30 ml tych typowo letnich, lekkich perfum zapłaciłam raptem 20 zł. Większej kwoty w przypadku avonowego zapachu raczej bym zresztą nie zaryzykowała.

Na koniec małe zakupy na allegro. Szukałam jakichś fajnych bibułek matujących i szperając po aukcjach natknęłam się na oferty Yasuumi, wśród których wypatrzyłam nieznaną mi wcześniej markę Palladio. Zgodnie z planem wzięłam bibułki, z ciekawości dorzucając też puder ryżowy. Opakowania są urocze, prawda? Muszę w tym miejscu pochwalić jakość obsługi Yasuumi. Wybrałam najtańszą opcję przesyłki, a i tak zakupy miałam w rękach w przeciągu 24 godzin. I jeszcze dostałam gratis w postaci cienia do powiek. Lubię to!
![]()
Chciałabym Wam jeszcze pokazać, co pod koniec lipca otrzymałam od Pachnącej Wanny [KLIK]. Już nie raz Wam wspominałam, że sklep wspaniale się rozwija, co rusz poszerzając asortyment, tym razem wprowadzając na nasz polski rynek świece Bridgewater Candle. Dla mnie to absolutna nowość, wcześniej nie zetknęłam się z tą marką. W swoim czasie napisze Wam o niej oczywiście coś więcej, dziś tylko kilka zdjęć na zachętę.
![]()

Chciałabym Wam jeszcze pokazać, co pod koniec lipca otrzymałam od Pachnącej Wanny [KLIK]. Już nie raz Wam wspominałam, że sklep wspaniale się rozwija, co rusz poszerzając asortyment, tym razem wprowadzając na nasz polski rynek świece Bridgewater Candle. Dla mnie to absolutna nowość, wcześniej nie zetknęłam się z tą marką. W swoim czasie napisze Wam o niej oczywiście coś więcej, dziś tylko kilka zdjęć na zachętę.


To tyle o lipcu, najwyższa pora się z nim pożegnać. Zanim jednak ostatecznie to nastąpi, zdradźcie jeszcze, jak Wam minął ten upalny letni miesiąc. Gdzie byłyście, co robiłyście, co widziałyście, co kupiłyście? Koniecznie podzielcie się też swoimi doświadczeniami z domowych treningów, co robicie, żeby nie tracić zapału do ćwiczeń? Piszcie, czekam na Wasze komentarze!
Buziaki,
Cammie.
Buziaki,
Cammie.